środa, 26 lipca 2017

Madara maseczka do twarzy DETOX

Łotewską marką Madara byłam zaciekawiona od dłuższego czasu. W ofercie znajdują się produkty do kompleksowej pielęgnacji twarzy, znajdzie się również coś do ciała i włosów. Pierwsze spotkanie z Madarą rozpoczęłam od kultowej błotnej maseczki detox.


Zdecydowałam się na małe opakowanie maseczki 12.5 ml które wystarczyło mi na 3 i pół zastosowań. Pierwsze zetknięcie z produktem to pozostawienie maseczki na 7 minut które spowodowało ogromne zaczerwienienie (utrzymywało się przez około 2,5 godziny po czym przez kilka kolejnych było już znacznie mniejsze), pieczenie i ściągnięcie całej twarzy. Miałam wrażenie jakbym zdarła sobie całą skórę. Poczułam wtedy wielkie rozczarowanie, na szczęście jednak nie zraziłam się i stosowałam ją dalej. Drugie podejście - pozostawienie maseczki również na 7 minut jednak co jakiś czas oklepywałam twarz wodą aby nie pozwolić masce zastygnąć - było już trochę bardziej obiecujące. Ponownie pojawiło się zaczerwienienie jednak było ono mniejsze i utrzymywało się na twarzy przez ok 30 minut. Tym razem zauważyłam przyspieszenie gojenia wyprysków i efekt ładnego oczyszczenia. Podobny efekt utrzymywał się przy kolejnym zastosowaniu, zauważyłam też że zaczerwienienie było jeszcze mniejsze.


Po zastosowaniu tej maski cera jest wyraźnie oczyszczona, wypryski goją się szybciej. Efekt jest zdecydowanie zauważalny, cera wygląda lepiej. W porównaniu do stosowania na twarz własnoręcznie zrobionej maski z glinki a gotowym produktem Madary widać różnicę z przewagą dla Madary. Mimo tego czegoś mi brakuje, takiej wisienki na torcie. Myślę, że skuszę się na kolejne opakowanie w nadziei że między nami zaiskrzy. Polecam ją każdej osobie posiadającej cerę zanieczyszczoną, tłustą, z wypryskami.


Co mamy w składzie?
Błoto, glinkę, lawendową wodę, illit, alkohol, minerał ilasty, kwas mlekowy, sorbitan caprylate (zagęstnik, stabilizator emulsji, wspiera również działanie konserwantów), ekstrakt z alg, ekstrakt z liści rukwi wodnej, oliwa z oliwek, guma ksantanowa (zagęstnik), zapach, ...


Za 12,5 ml produktu zapłacić trzeba około 29 zł co na pierwszy rzut oka wydaje się ceną dosyć sporą. Maska jednak wystarcza na 3 razy więc 1 kuracja to 10 zł - brzmi to trochę lepiej ;)

środa, 19 lipca 2017

Miodowa Mydlarnia, odmładzający peeling ryżowy z woskiem pszczelim

Dzięki ostatniej edycji targów Ekocuda dowiedziałam się o istnieniu marki Miodowa Mydlarnia. Stoisko obsługiwały dwie bardzo sympatyczne osoby i po obejrzeniu i wypróbowaniu wielu produktów skusiłam się na zakup odmładzającego peelingu ryżowego.


Peeling zrobiony jest na bazie cukru oraz drobinek ryżu. Drobinki te nie rozpuszczają się w wodzie co oznacza że możemy wykonywać peeling (masaż) ciała dłużej. Jego działanie jest trochę bardziej intensywne od zwykłych peelingów cukrowych, chociaż trzeba mieć na uwadze to, że sami możemy tą intensywność stopniować (wykonując peeling odpowiednio dłużej lub krócej i z większą bądź mniejszą intensywnością masażu). Peeling ten zawiera fioletową glinkę która wpływa nie tylko na przepiękny kolor ale także absorbuje tłuszcz i zanieczyszczenia. Wosk oraz oleje zapewniają naszej cerze natłuszczenie dzięki czemu nakładanie balsamu po kąpieli jest już etapem zbędnym. Nie można przejść obojętnie obok zapachu tego cuda. Jest słodki i ciepły, dosyć intensywny. Bardzo przypadł mi do gustu jednak na dłuższą metę zapach może okazać się nieco męczący. Warto podkreślić opakowanie które jest szklane, co uważam za duży plus.


Składniki: cukier, ryż, olej z otrąb ryżu, olej z pestek winogron, olej sezamowy, olejek zapachowy, wosk pszczeli, witamina E, glinka fioletowa, konserwant

200 g produktu kosztuje 39 zł, do kupienia na stronie producenta.

Inne peelingi do ciała opisane na blogu:
Organique, cukrowy peeling do ciała Bloom Essence
Fresh&Natural, tropikalny (solny) peeling do ciała
Biolove, różany peeling do ciała

Wpis o peelingach:
Cukrowy czy solny? Kilka słów o peelingach do ciała.

piątek, 14 lipca 2017

Organic Surge, delikatny żel do mycia twarzy

Organic Surge jest brytyjską marką kosmetyków naturalnych dostępną w kilku sklepach internetowych oraz bardzo często w TkMaxxie. Tam też upolowałam refreshing face wash i było warto.


Od producenta: Delikatny żel do codziennego mycia twarzy o zapachu lawendy. Łagodnie zmywa codzienne zanieczyszczenia i usuwa makijaż z twarzy oraz skóry wokół oczu, nie wysuszając jej. Zawiera organiczną roślinną glicerynę, nawilżający i łagodzący podrażnienia aloes oraz olejek eteryczny z róży geranium. 100% naturalna piana i olejki eteryczne wspomagają odświeżenie i przywrócenie skórze jej naturalnej równowagi. Przeznaczony dla każdego typu cery, a szczególnie do cery normalnej i suchej.

Po pierwsze: żel ma konsystencję żelu.  Wiem że to co właśnie napisałam brzmi dosyć zabawnie jednak większość żeli do mycia twarzy, żeli pod prysznic itd. ma konsystencję płynu a żelem są tylko z nazwy. Ten żel jest jednak prawdziwym żelem ;) Do umycia twarzy wystarczy 1-2 pompki co sprawia że jest to produkt bardzo wydajny, wystarczy mi na ok 4 miesiące używania dwa razy dziennie. W 100% zgadzam się z tym co napisał producent- jest to bardzo delikatny produkt,  nadaje się do codziennego oczyszczania twarzy. Jest świetnym produktem bazowym dla każdego typu cery - ja mam cerę z niedoskonałościami i go pokochałam. Nie wysusza, nie podrażnia ale dobrze oczyszcza. Bardzo dobrze współpracuje z gąbeczką Konjac (wystarczy jedna pompka).

Tak jak wyżej wspomniałam jest dobry produkt bazowy, przykładowo osoby z cerą tłustą mogą stosować go zamiennie z jakimś mocniejszym produktem (np. rumiankowy żel Sylveco), dobrze sprawdza się również przy wieloetapowym oczyszczaniu twarzy (przed żelem oczyszczamy twarz produktem olejowym), dobrze współpracuje z gąbeczką Konjac.



Cena: 200 ml za 49,99 zł w sklepach internetowych, pojawia się też w TkMaxx'ie za 19,99 zł.

Inne produkty do oczyszczania twarzy opisane na blogu:
Saisona, łagodne mleczko zmywające
Biochemia Urody, olejek myjący do twarzy

piątek, 23 czerwca 2017

Insight, szampon i odżywka do włosów z serii colored hair

InSight jest włoską marką kosmetyków dla której inspiracją stała się natura. Do produkcji kosmetyków wykorzystują fito-ekstrakty oraz fito-oleje. Produkty powstają na bazie ozonowanej wody która posiada właściwości dezynfekujące (niszczy bakterie, wirusy a także grzyby).  INSIGHT może stanowić kompletny program pielęgnacji dla każdego typu włosów, w swojej ofercie marka posiada linie: dry hair, anti-oxydant, daily-use, anti-frizz, damaged hair, colored hair, anti-dandruff, hair-loss, regalancing, styling. Możemy więc zaopatrzyć się w produkty takie jak szampony, odżywki, maski, sera; pasty, lakiery oraz woski modelujące a także produkty do ciała (żel, balsam, olejek i krem do rąk) oraz dla mężczyzn (płyn do mycia ciała, płyn do mycia brody, olejki do mycia i pielęgnacjo brody a także krem po goleniu).


Colored hair to seria stworzona specjalnie do włosów farbowanych, chroni włókno włosa i powoduje dłuższą trwałość koloru. Głęboko odżywia, nadając włosom miękkość i gładkość w dotyku. W skład serii wchodzi szampon, odżywka i maska.Na uwagę zasługuje fakt, że zarówno w szamponie i odżywce znajduje się ekstrakt z henny.
Serię Colored hair rozpoczęłam  testować 2 dni po drugim hennowaniu włosów (mieszanka cassia i czysta henna z Pola Henny).  Z tego co zauważyłam po pierwszym hennowaniu mieszanka ziół nie trzyma się zbyt dobrze na moich włosach i dosyć szybko wypłukuje  - w tej kwestii ta seria mi nie pomogła.


Ze względu na obecność dwóch silnych środków myjących (Sodium Coceth Sulfate i Disodium Laureth Sulfosuccinate) nie jest to produkt należący do delikatnych, od ponad roku stawiam na łagodniejsze składniki i ten szampon mogę określić jako przełom w pielęgnacji. Nie dodaje objętości ale także jej nie zabiera. Niestety moja skóra głowy nie zareagowała na niego najlepiej, była lekko podrażniona i swędząca.

INCI: Aqua (Water),Sodium Coceth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango)Seed Butter, Lawsonia Inermis (Henna) Leaf Extract, Perfum (Fragrance), Polyquternium-10, Citric Acid, Sodium Chloride, Glycerin, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Krótka analiza składu:

Sodium Coceth Sulfate - silny składnik myjący (należy do jednej grupy wraz z SLS/SLES)
Cocamidopropyl Betaine - bardziej łagodny ale nadal silny składnik myjący, ten jednak jak najbardziej jest dopuszczany w kosmetykach naturalnych
Disodium Laureth Sulfosuccinate - sól
Macadamia Ternifolia Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango)Seed Butter, Lawsonia Inermis (Henna) Leaf Extract - super składniki: olej makadamia, olej z pestek winogron, masło z mango, henna
Po zapachu w składzie kryją się między innymi dwa konserwanty które nie są dopuszczane w kosmetykach naturalnych - Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Jak oceniam skład?
Nie do końca odpowiadają mi silne składniki myjące oraz sól. Jako że konserwantów jest w produkcie niewiele (maksymalne stężenie to 0,01 %) to jak dla mnie są ok.





Odżywka ma średnio gęstą konsystencję, dosyć szybko wnika we włosy i w porównaniu do wielu innych produktów które miałam okazję stosować potrzebuję jej relatywnie więcej.
Włosy wyglądają bardzo ładnie- są gładkie, śliskie i lśniące. Wyglądają całkiem wyjściowo nawet po 2-3 godzinach od ostatniego czesania (co u mnie jest super rezultatem!). Oceniam ją jak najbardziej na plus, planuję kupić większe opakowanie.

INCI: Aqua (Water), Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango)Seed Butter, Lawsonia Inermis (Henna) Leaf Extract, Citric Acid, Magnesium Nitrate, Magnsesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Krótka analiza składu:
W składzie występują te same oleje, masło oraz henna co w szamponie, pojawiają się również te same 2 konserwanty (niedopuszczalne w kosmetykach naturalnych).
Jak oceniam skład?
W przypadku odżywek i masek do włosów których nie nakładam na skalp jestem dosyć 'otwarta' na bardziej chemiczne składy. Ten powyżej uważam za poprawny.


Buteleczki które widzicie na zdjęciu powyżej mają pojemność 100 ml i za każdą z nich zapłaciłam 15 zł, wystarczyły mi na dwa i pół tygodnia stosowania. Dużo bardziej opłaca się jednak kupować większe opakowania: 500 ml za 36 zł lub 1000 ml za 49 zł. Odżywkę zakupię ponownie w większej pojemności, szampon jednak się u mnie nie sprawdzał.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Oleje a ochrona przeciwsłoneczna - to nie działa!

Od dłuższego czasu w sieci krąży obrazek który możecie zobaczyć poniżej. Na pierwszy rzut oka sugeruje on, że do ochrony przeciwsłonecznej wystarczy nam olej z nasion malin a jeśli chcemy zaszaleć z opalenizną to i olej z awokado się nada. Nic też bardziej mylnego!


Promienie słoneczne dzielą się na promieniowanie UVA oraz UVB. Promieniowanie UVA odpowiada za krzywdy których gołym okiem nie zobaczymy tego samego dnia. Dociera ono do skóry właściwej i uszkadza włókna kolagenowe. UVB powoduje skutki które możemy zobaczyć dosyć szybko - poparzona skóra. I tutaj pojawia się pierwsza kwestia: oleje chronią jedynie przed UVB!

Jak popatrzycie sobie na ten obrazek, widzicie zdjęcie np. oleju z nasion malin a obok napis SPF  28-50. No to teraz taka mała zagadka, ile trzeba nałożyć oleju aby osiągnąć ochronę na poziomie SPF 50? Wystarczą 3 krople, 3 łyżki czy może też cała butelka? Zagadka pozostanie zagadką (chyba, że ktoś z Was to sprawdził? ;)), nie wiadomo ile trzeba nałożyć oleju aby uzyskać odpowiednią ochronę - ale zapewniam Was że cieniutka warstwa nie wystarczy.

Jeśli w planach masz całodzienne leżenie plackiem na plaży to zapomnij o olejach jako o ochronie przeciwsłonecznej! Rynek kremów z filtrem jest bardzo bogaty, od siebie polecam krem Nacomi SPF 30 za ok. 30 zł.

Oleje sprawdzą się jednak jako powierzchowna ochrona (i to też raczej wiosną niż w środku lata) gdy będziemy przebywać na słońcu w bardzo krótkim okresie czasu oraz w godzinach porannych lub wieczornych gdy słońce aż tak nie grzeje.
Jak najbardziej olej można zastosować jako ochronę przeciwsłoneczną dla włosów - pełne olejowanie na długości albo kilka kropel w celu zabezpieczenia końcówek.

sobota, 20 maja 2017

UE: Cruelty Free


Zgodnie z Rozporządzeniem (1223/2009/WE )Komisji Europejskiej od marca 2013 roku na terenie Unii Europejskiej obowiązuje zakaz testowania na zwierzętach produktów jak i poszczególnych składników kosmetycznych.

Już w 2004 roku obowiązywał zakaz testowania gotowych produktów na zwierzętach, w 2009 roku wprowadzony został zakaz testowania poszczególnych składników (z wyjątkiem badań toksyczności dawki powtarzanej, toksykokinetyki i wpływu na rozrodczość). 11 marca 2013 roku wprowadzony został całkowity zakaz testowania składników kosmetyków na zwierzętach oraz wprowadzania do obrotu substancji testowanych na zwierzętach. Zakaz obejmuje wszystkie metody badawcze, bez względu na to czy istnieją alternatywne metody badawcze zastępujące wykorzystanie zwierząt.
Większość związków chemicznych w przeszłości została przebadana na zwierzętach, obecnie tworząc nowy produkt producenci opierają się na wcześniej dokonanych badaniach.

Niezależnie od tego czy firma umieszcza króliczka bądź też napis 'nie testowany na zwierzętach' na kosmetyku który został wyprodukowany na terenie Unii to produkt ten nie jest testowany na zwierzętach. Umieszczanie króliczków na opakowaniach jest więc zabiegiem marketingowym.

wtorek, 16 maja 2017

Bath&Body Works - Georgia Peach

Ostatnio przeżywam jakiś kosmetyczny kryzys i dużo lepiej czuję się pisząc o świecach niż o kosmetykach. Mam jednak nadzieję że świece lubicie przynajmniej w połowie tak bardzo jak ja i te tematy Was interesują ;) Dzisiaj chciałabym trochę opowiedzieć o świecy marki Bath&Body Works która niestety nie jest tak łatwo dostępna. BBW posiada swoje sklepy jedynie w Warszawie jest jednak również opcja złożenia zamówienia telefonicznego z wysyłką kurierem.


Zaczniemy od spraw technicznych. Duża świeca BBW to 411 g, pod względem gramatury jest więc odpowiednikiem średniego słoja Yankee Candle. Posiada 3 knoty dzięki którym bez problemu już w około 15-20 minut dopala się do ścianek. Średnia żywotność dużej świecy to około 50 godzin (chociaż nie mierzyłam tego dokładnie). Po niedawnej podwyżce cen świeca kosztuje 119 zł co uważam za rozbój w biały dzień (w szczególności gdy spojrzymy na to ile kosztuje świeca a ile wynosi jej czas palenia) i od momentu podwyżki nie kupuję świec w tym sklepie (pamiętam gdy ceny świec wynosiły 89 zł i to już dla mnie było sporo, teraz nie pozostało nic innego jak usiąść i się rozpłakać).


Świece marki Bath&Body Works pokochałam za przepiękne zapachy oraz ich bezproblemowość - palą się równomiernie, nie trzeba im w tym pomagać. Niedawno odkryłam że bardzo podoba mi się zapach brzoskwini więc oczywistością stał się dla mnie zakup Georgia Peach. Jest to zapach ze stałej kolekcji sklepu, co jakiś czas zmienia się wygląd naklejki a czasem również i szkła (obecnie w sprzedaży jest świeca w pomarańczowym, matowym szkle). Wg producenta Georgia peach to brzoskwini, liście pokryte rosą oraz szczypta wanilii.  Dokładnie to samo mogłabym o tym zapachu powiedzieć! Jest owocowo jednak gdzieś w tle przebija się łagodna, świeża nuta. Dla mnie zapach jest obłędny, mogłabym ją palić na okrągło. Jedynym minusem jest intensywność którą z początku określiłabym jako dosyć przeciętną i gdyby palić świecę dużym pomieszczeniu to mogłaby być niewystarczająca, jednak wraz z kolejnymi paleniami zapach stał się bardziej wyraźny i już mogłam w pełni cieszyć się pięknym zapachem.


Powyżej zobaczyć możecie pokrywkę od świecy która dla różnych kolekcji jest inna. Standardowe zapachy posiadają gładką pokrywkę z napisem Bath&Body Works.

Czy miałyście okazję palić świece tej marki? Co o nich sądzicie?

piątek, 12 maja 2017

Deep steep frosted plum - krem do rąk

Deep Steep to amerykańska marka kosmetyków naturalnych. Firma została założona w 1983 r w Południowej Carolinie. Zakupić te kosmetyki w Polsce to całkiem niezłe wyzwanie, nie znalazłam sklepu który miałby je w swojej stałej ofercie natomiast co jakiś czas marka pojawia się w TkMaxxie ( za krem zapłaciłam 16 zł), można również zamówić je na iHerb :)



Markę poznałam poprzez mydło do rąk które uwielbiam. Tak samo chciałam pokochać ten krem, naprawdę bardzo się starałam! Niestety pomimo mnóstwa zalet nie mogłam. Ale zacznijmy od początku...

Tubka produktu ma dosyć nietypową gramaturę jak na polskie standardy - 59 ml- przez co moim zdaniem idealnie nadaje się do torebki. Krem posiada dosyć lekką konsystencję (mi się kojarzy z mleczkiem), szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy jednak nawet po kilkudziesięciu minutach czuć i widać że niedawno go nałożyliśmy. U mnie jednak po około godzinie dłonie znowu wołają o nawilżenie. Zapach jest zawsze kwestią gustu i jako wielka maruda czasem nie powinnam się w tej kwestii wypowiadać jednak zamrożona śliwka pachnie pięknie, nie powiedziałabym że jest to śliwka, kojarzy mi się bardziej z czymś kremowym z lekką nutą słodkich owoców. Nie jest on mocno wyczuwalny i całe szczęście nie jest również nachalny.



W momencie gdy moje dłonie są miejscami suche, popękane i pieką nie do końca dawał sobie radę z ich ukojeniem. Czułam że działanie jest niewystarczające. Nawilża, owszem, jednak przy wymagających dłoniach nie mogę go Wam polecić. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się jako nawilżacz dla dłoni które zbyt wiele oczekują, raczej porą letnią niż zimową.

Mimo że nie mogłam pokochać go całym serduszkiem i w porze jesienno-zimowej do niego nie powrócę,  jeśli jednak natrafię na niego (bądź inną wersję) w TkMaxie to kupię ponowie do użytku latem! :)

Inne produkty marki Deep Steep opisane na blogu:

Inne kremy do rąk opisane na blogu:

środa, 12 kwietnia 2017

EKOCUDA - targi kosmetyków naturalnych vol 2


Jeśli 22-23 kwietnia to Twój wolny weekend, jeśli mieszkasz lub w tym czasie będziesz w Warszawie, to koniecznie musisz pojawić się na targach kosmetyków naturalnych EKOCUDA!
Jest to druga edycja targów (pierwsza odbyła się 19-20.11.2016) skierowana głównie do osób uwielbiających kosmetyki naturalne. Targi odbędą się w domu towarowym Bracia Jabłkowscy w Warszawie, wstęp jest bezpłatny.

Przychodząc na targi masz możliwość zapoznania się z bogatą ofertą kosmetyków oferowanych przez różnych dostawców - Naturativ, Orientana, Ministerstwo Dobrego Mydła, Sylveco, Dworzysk, Felicea, Lily Lolo, Annabelle Minerals, Hagi, Herbs&Hydro, Fresh&Natural, Lavera, Esse Organic, Lush Botanicals, Yope, Iossi, Mokosh, Resibo oraz wiele innych (z lista wystawców możecie zapoznać się tutaj).

Targi to nie tylko oglądanie i kupowanie kosmetyków, to również wiedza! Podczas targów odbędą się warsztaty - wstęp jest bezpłatny jednak obowiązują wcześniejsze zapisy. Warto obserwować na Facebooku profil wydarzenia (klik), na bieżąco publikowane są informacje o warsztatach. Mi udało mi się zapisać na warsztaty Kolor w makijażu. Znajdź swój idealny i naucz się go używać oraz na Analiza składu kosmetyków - jak czytać etykiety i nie zwariować- jeśli ktoś z Was również jest zapisany na te warsztaty koniecznie dajcie mi znać! ;)

piątek, 24 marca 2017

Mazidła, hydrolat miętowy

Mazidła to sklep posiadający w swojej ofercie bardzo duży asortyment półproduktów kosmetycznych. Markę miałam okazję poznać gdy ponad pół roku temu nawiązałam współpracę dzięki której poznałam 3 produkty (linki do recenzji na dole wpisu), przekonałam się o tym, że półprodukty są dobrej jakości więc po czasie zdecydowałam się na samodzielny zakup kolejnych hydrolatów.


Hydrolat powstaje poprzez destylację roślin z parą wodną, można określić go jak produkt uboczny procesu uzyskiwania olejków eterycznych. PH hydrolatów jest zbliżone do PH naszej skóry co sprawia że świetnie nadają się w roli toniku. Hydrolat to nie tylko tonik, można go stosować jako baza lub dodatek do kremów, balsamów, maseczek, sprayów do włosów itp.


Hydrolaty polubiłam już dawno temu, używam ich jako tonik oraz do maseczki z glinką. Hydrolat miętowy używałam tylko jako tonik. Posiada właściwości antybakteryjne oraz przyspiesza gojenie wyprysków przez co polecany jest do pielęgnacji cery trądzikowej oraz tłustej. Niedawno doczytałam, że warto użyć go też na skórę głowy ponieważ stymuluje krążenie i pobudza cebulki włosów.

50 ml hydrolatu kosztuje 7,30 zł jednak warto kupić większe opakowanie ponieważ tak mała butelka starczyła mi na ok 2 tygodnie używania.

Inne produkty marki Mazidła opisane na blogu: 
+ Mazdiła, złota glinka brazylijska
+ Mazidła, hydrolat z zielonej herbaty
+ Mazidła, hydrolat z róży białej
+/- Mazidła, hydrolat oczarowy

Inne hydrolaty opisane na blogu:
+ Mazidła, hydrolat z róży białej
+ Mazidła, hydrolat z zielonej herbaty
+/- Mazidła, hydrolat oczarowy
- Mokosh, hydrolat różany

wtorek, 21 marca 2017

Pielęgnacja twarzy krok 1: oczyszczanie

Uważam, że podstawą pielęgnacji cery jest jej oczyszczanie. Nie tylko pozbywamy się zanieczyszczeń ale też przygotowujemy cerę na dalsze etapy pielęgnacji - na zanieczyszczonej cerę składniki kremu nie będą się tak dobrze wchłaniały. Oczyszczanie to bardzo istotna kwestia, w szczególności w przypadku cery skłonnej do zanieczyszczeń, trądzikowej. Powinno składać się z kilku kroków - przetarcie twarzy płynem micelarnym absolutnie nie jest wystarczające.


Jeśli na co dzień (lub danego dnia) mamy makijaż, pierwszą czynnością będzie zmycie go. Do tego celu możemy zastosować płyn micelarny, (dwufazowy) płyn do demakijażu lub olej/olejek myjący.  Jest to tylko powierzchowne oczyszczenie więc absolutnie nie możemy na tym poprzestać. Etap ten wykonujemy jedynie wieczorem, rano nie jest konieczny.


Drugi krok to oczyszczenie właściwe. Do tego celu posłużyć może nam wiele produktów w różnych kombinacjach np. olejek myjący, metoda ocm, żel lub pianka do mycia twarzy, delikatna eulsja a nawet oczyszczanie glinką. Wg. koreańskiej metody pielęgnacji ten etap warto rozłożyć na dwie części: umycie twarzy olejem a następnie żelem.



Osobiście oczyszczanie olejkiem myjącym a następnie żelem wykonywałam tylko wieczorem, rano w zupełności wystarczy sam żel. Do tego etapu można dodatkowo włączyć różne pomoce np. gąbkę konjac.


Ostatnim etapem oczyszczania jest tonizowanie. Można użyć gotowego toniku lub posłużyć się wybranym hydrolatem. Ten etap jest niezwykle istotny ponieważ pozwala przywrócić cerze jej naturalne ph.



Jakie oczyszczanie u mnie sprawdza się najlepiej?
Jako pierwszy produkt wybieram płyn micelarny, najbardziej lubię markę Biolaven oraz Vianek (z niebieskiej serii). Kolejny krok to olejek myjący z Biochemii Urody a następnie umycie twarzy żelem - obecnie stosuję żel marki Vianek z serii normalizującej w połącznieu z gąbką konjac, dobrze sprawdzały się u mnie także obie wersje żelu Sylveco. Jako tonik lubię stosować gotowe toniki np. tonik Sylveco a czasem zamieniam je na hydrolaty np. hydrolat oczarowy, hydrolat z róży białej, hydrolat z zielonej herbaty.

sobota, 18 marca 2017

BioPha, nawilżający krem do rąk

BioPha jest marką francuską. Ich kosmetyki posiadają certyfikat ECOCERT oraz COSMEBIO. Odpowiednie są także dla wegan, warto także wspomnieć że opakowania są biodegradowalne.


Nawilżający krem do rąk BiPha jest moim ulubionym kremem do rąk. Posiada lekką konsystencję i szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej warstwy. Dla moich rąk nawilżenie jest na całkiem dobrym poziomie, nie jestem jednak pewna czy tak samo dobrze sprawdzi się przy bardziej przesuszonych dłoniach. Posiada dosyć niestandardową gramaturę - 150 ml - przez jest za duży do noszenia go na co dzień w torebce jednak postawiony w domu czy pracy na biurku posłuży nam przez dłuższy czas.



Skład:


Krem do zakupienia w cenie ok 22 zł za 150 ml.

Jak do tej pory nie opisywałam na blogu produktów tej marki więc linków Wam dziś zostawić nie mogę ;)

Na blogu również nie znajdziecie recenzji innych kremów do rąk (kiedyś były ale nie pasują do mojej obecnego zdania na temat stosowania kosmetyków - a dokładniej ich składów) więc i tutaj linków nie zostawiam.

wtorek, 14 marca 2017

Sylveco, lipowy płyn micelarny

Marka Sylveco jest znana już chyba każdemu, co najmniej ze słyszenia. Jest to polska firma produkująca kosmetyki naturalne. Kosmetyki flagowej linii Sylveco oparte są głównie na ekstrakcie z kory brzozy. 

Moje oczy są wrażliwe, na co dzień noszę soczewki kontaktowe. Z tego względu wyjątkowo dbam o to, aby używane przeze mnie produkty były delikatne oraz posiadały bezpieczny skład.


Lipowy płyn micelarny został opisany przez producenta jako delikatny i skuteczny preparat oczyszczający skórę. Ma również łagodzić podrażnienia i koić skórę, polecany jest także do pielęgnacji okolic oczu. 

Jak sprawdził się u mnie?
Wiedząc, że u wielu osób się sprawdza dałam mu szansę dwukrotnie ale niestety nie podołał wyzwaniu. Nie używam wodoodpornego makijażu a mimo tego na linii rzęs pozostawiał resztki tuszu. Nie był także niestety przykładem delikatności, kilka razy szczypały mnie okolice oczu. Skład oczywiście przedstawia się rewelacyjnie więc mimo tego, że ja kolejnego opakowania już nie kupię to Wam polecam wypróbować, u wielu osób się sprawdza.


Skład:woda, ekstrakt z lipy, glukozyd decylowy (łagodny detergent), gliceryna, pantenol, alantoina, proteiny owsa, aloes, kwas mlekowy, kwas fitowy (regulator ph), alkohol benzylowy, kwas dehydrooctowy (konserwant)

Za 200 ml płynu zapłacić należy ok 19 zł. Dostępny jest w wielu sklepach internetowych jak i również stacjonarnych oferujących naturalne kosmetyki. 

Inne produkty marki Sylveco opisane na blogu:
+ Łagodny żel do higieny intymnej.
+ Hibiskusowy tonik do twarzy.
 +/- Pomadka brzozowa z betuliną. 

 Inne naturalne płyny micelarne opisane na blogu:
 + Płyn micelarny Biolaven. 
- Płyn do demakijażu Phytocode.
- Żurawinowy płyn micelarny GoCranberry.
- Sukin, micellar cleansing water. 

sobota, 11 marca 2017

Hesh, Neem Tone powder

Hesh jest indyjską marką produkującą ajurwedyjskie kosmetyki na bazie naturalnych ziół. Firma powstała prawie 40 lat temu, obecnie bazuje na tradycyjnych recepturach w połączeniu z nowoczesnymi badaniami.



Maseczkę otrzymujemy w formie proszku. Do przygotowania potrzebna jest nam miseczka do której wsypujemy potrzebną ilość produktu, następnie należy go zalać wodą lub hydrolatem aby uzyskać mniej więcej gęstość śmietany. Gotową maseczkę pozostawiamy na twarzy 15-20 a następnie zalecane jest spłukanie jej najpierw ciepłą a następnie chłodną wodą.


Maseczka Neem Tone przez producenta określona jest jako prawdziwy dar natury. Jej zadaniem jest tonizowanie oraz oczyszczenie cery, ma również wyleczyć trądzik, wysypkę, potówki a także alergie. Producent zapewnia nas także, że przy regularnym stosowaniu uzyskamy zdrową i promienną cerę a także zredukujemy wydzielanie sebum.

Jak zapewnienia mają się do efektów?
Na mojej tłustej cerze z problemami skórnymi efekt jest rewelacyjny! Cera jest dobrze oczyszczona, wypryski 'wychodzą na wierzch'. Czy cera mniej się przetłuszcza? W krótkotrwałym znaczeniu tak, czy pomaga na dłużej tego niestety nie wiem.  Drobnym minusem jest to, że ciężko pozbyć się z cery żółtopomarańczowego odcienia, nie jest to jednak bardzo widoczne.



Co mamy w składzie?
amla (roślina), sproszkowane drzewo sandałowe, kurkuma, rubia (roślina), drzewo neem, róża alba, gorzka pomarańcza, tulsi (odmiana bazylii), aloes, tlenek cynku, wełniak azjatycki (roślina), masoor - prawdopodobnie jest to soczewica, symplokos (wrzosowiec), jakiś rodzaj drzewa (niestety nie udało mi się odkryć jakie to drzewo), zapach


Za 50 g maseczki zapłacić należy ok 15 zł, jest dostępna w co najmniej kilku sklepach internetowych z naturalnymi kosmetykami.

środa, 8 marca 2017

Konjac: gąbki do mycia ciała

Firma The Konjac Sponge CO jest brytyjską marką produkującą gąbki konjac. Materiał na gąbki pochodzi z południowej części Korei a dokładniej z wyspy Jeju wpisanej na listę UNESCO.


Gąbki Konjac wykonana jest z byliny amorphophallus konjac. Jest to roślina naturalnie występująca w Azji, rośnie dziko na terenach górskich. Gąbki produkowane są w sterylnych warunkach, są wolne od zanieczyszczeń i mikroogranizmów i bakterii. Posiadają odczyn zasadowy. Wg badań przeprowadzonych w Japonii, gąbki te dokładnie oczyszczają cerę w delikatny sposób, nie uszkadzają skóry.


Gąbka, w zależności od tego w jaki sposób będziemy się z nią obchodzić, wystarczy nam na 1 do 3 miesięcy użytkowania. Po tym czasie zacznie się 'rwać' co oznacza że czas ją wymienić. Jest ona produktem w 100% biodegradowalnym, bezpiecznym dla środowiska. Przed użyciem należy gąbkę dokładnie zmoczyć, po użyciu należy odłożyć ją w suche miejsce (aby mogła swobodnie wyschnąć), co też przysłuży się jej dłuższej żywotności.


Miałam okazję używać dwóch wersji gąbki konjac do ciała: widoczną na zdjęciu wersję z bambusowym węglem drzewnym (polecana w szczególności do cery problematycznej i tłustej) oraz czystą białą gąbkę. Osobiście nie widziałam zbyt wielkiej różnicy pomiędzy obiema wersjami, wersja czysta była jednak bardziej delikatna a wersja z węglem oczyszczała mocniej. Bardzo je polubiłam, widać ogromną różnicę jakości pomiędzy konjackiem a zwykłą gąbką z supermarketu. Cera jest lepiej oczyszczona, dodatkowo wykonujemy delikatny masaż ciała.


W Polsce gąbki The Konjac Sponge CO dostać można w kilku sklepach internetowych za cenę 59 zł. Moje gąbki upolowałam w TkMaxie za 19,99 zł. Mimo że gąbki sprawdzają się u mnie świetnie i chętnie kupię je ponownie, to z pewnością nie zapłacę 6 dych za gąbkę do mycia ciała (będę polować w TkMaxie lub czekać na przecenę).

niedziela, 26 lutego 2017

Cukrowy czy solny? Kilka słów o peelingach do ciała.

Na sklepowych półkach możemy znaleźć wiele różnych peelingów. Powiedziałoby się że peeling to peeling i można pokierować się tylko kwestią zapachu, ale czy na pewno?

Peeling. Co to jest i po co go wykonujemy?
Peeling to złuszczanie, usunięcie obumarłego naskórka a także zanieczyszczeń skóry. Proces regeneracji naskórka trwa ok 28 dni, z tego powodu warto wykonywać peeling przynajmniej raz w miesiącu. Najlepiej jednak ustalić sobie rutynę pielęgnacyjną i wpleść w nią peeling np. raz w tygodniu. Wykonywanie peelingu jest szczególnie istotne gdy mamy problem z cellulitem - poprzez masaż wspomagamy przepływ krwi. Po użyciu peelingu nasza skóra jest przygotowana do dalszych zabiegów, dużo lepiej będzie chłonęła składniki balsamów.

Peeling oczyszcza skórę, usuwa martwy naskórek i wyrównuje koloryt (efekt natychmiastowy). Pomaga nam również w odblokowywaniu ujścia gruczołów dzięki czemu zapobiega powstawaniu zaskórników. Pobudza krążenie (pomocne w walce z cellulitem) .


Na rynku dostępnych jest wiele preparatów peelingujących, do najczęściej spotykanych należą solny i cukrowy. Oprócz nich występują także peelingi enzymatyczne (głównie do twarzy), z wykorzystaniem nasion i pestek a także peelingi z plastikowych kulek które Wam odradzam (o tym dlaczego możecie przeczytać tutaj). Zamiast kosmetyku można też wybrać szczotkę lub rękawicę.


Peeling solny.
Kosmetyk z solą to taki typowy, mocny 'zdzierak'. Polecany jest przede wszystkim na uda, pośladki oraz brzuch, w szczególności gdy posiadamy problem z cellulitem. Na inne partie ciała może być zdecydowanie za mocny. Także osoby z wrażliwą cerą oraz z popękanymi naczynkami powinny się tego typu wystrzegać. W kontakcie z raną będzie ona nas szczypała. Sól wykazuje działanie przeciwzapalne więc warto wykonać taki peeling przed depilacją (ale nie po!).

Przykłady peelingów solnych:
Fresh&Natural: tropikalny; z algami (29,90 zł za 250 g) 
Organique: guarana, grecki (24,90 zł za 100 g)
Organic Shop: perłowa róża, tropikalny bambus, (8,68 zł za 250 ml)
Fitokosmetik solno-cytrusowy ( 9,50 zł za 100 ml)
Kąpiel Agafii scrub do ciała odchudzający (16 zł za 300 ml)

 Organique - cukrowy peeling Bloom Essence - recenzja

Peeling cukrowy.
Jest bardziej delikatny od solnego. Idealny do stosowania na całe ciało. Jeśli do peelingu dodany jest olej, wtedy będzie on jeszcze bardziej delikatny, idealny dla osób o skórze wrażliwej. Jeśli użyjemy peelingu z olejem po kąpieli to zwykle niepotrzebne już jest dodatkowe nawilżanie skóry.

Przykłady peelingów cukrowych:
Fresh&Natural: malinowy, korzenny, mokka, z algami, zielona herbata (29,90 zł za 250 g)
Vianek: odżywczo-wygładzający (17,99 zł za 250ml), energetyzująco-detoksykujący (20,99 zł za 250 ml), nawilżająco-wygładzający (20,99 zł za 250 ml), łagodząco-wygładzający (24,99 zł za 250ml), kojąco wygładzający (24,99 zł za 250ml), ujędrniająco-wygładzający (27,99 zł za 250 ml)
Organique: bloom essence (59,90 zł za 200 ml), eternal gold (69,90 zł za 200 ml), spicy (59,90 zł za 200 ml), orchidea i curacao (59,90 zł za 200 ml), z czekoladą (64,90 zł za 200 ml)
Nacomi: kokosowy (23 zł za 100 ml), z kawą (16,53 zł za 100 g), truskawka (17,53 zł za 100 g) z pomarańczą (16,43 zł za 100 g)
Organic Shop: brazylijska kawa, kenijskie mango, miodowy cynamon, malinowy krem, belgijska czekolada, sycylijska pomarańcza, soczysta papaja, (9,80 zł za 250 ml)
Fitokosmetik cukrowo-winogronowy (9,50 zł za 100 ml)
Bania Agafii jałowcowy tonizujący (16 zł za 300 ml), cukrowy (7 zł za 100 ml)
Naturativ: otulający (89 zł za 500 ml), relaksujący, rewitalizujący, hipoalergiczny (79 zł za 500 ml)

Kiedy nie należy wykonywać peelingu?
- bezpośrednio przed i po depilacji
- 2-3 dni po opalaniu
-przy stanach zapalnych i wysypkach 

Recenzje testowanych przeze mnie peelingów znajdziecie klikając tu

wtorek, 21 lutego 2017

Mazidła, hydrolat z zielonej herbaty

Mazidła to sklep posiadający w swojej ofercie bardzo duży asortyment półproduktów kosmetycznych. Markę miałam okazję poznać gdy ponad pół roku temu nawiązałam współpracę dzięki której poznałam 3 produkty (linki do recenzji na dole wpisu), przekonałam się o tym, że półprodukty są dobrej jakości więc po czasie zdecydowałam się na samodzielny zakup kolejnych hydrolatów.


Hydrolat powstaje poprzez destylację roślin z parą wodną, można określić go jak produkt uboczny procesu uzyskiwania olejków eterycznych. PH hydrolatów jest zbliżone do PH naszej skóry co sprawia że świetnie nadają się w roli toniku. Hydrolat to nie tylko tonik, można go stosować jako baza lub dodatek do kremów, balsamów, maseczek, sprayów do włosów itp.



Hydrolat zakupiłam z myślą o stosowaniu go jako dodatek do maseczek, finalnie jednak cały zużyłam jako tonik. Polecany jest szczególnie do cery tłustej i trądzikowej ze względu na swoje działanie antybakteryjne, przeciwzapalne i łagodzące. Na moją cerę działa również lekko ściągająco oraz oczyszczająco.  Polecam każdej posiadaczce cery tłustej, niedługo zakupię go ponownie jednak z pewnością zdecyduję się na dokupienie butelki z atomizerem - myślę że w takiej formie aplikacja będzie o wiele bardziej przyjemna.


Inne produkty marki Mazidła opisane na blogu:
Ekologiczny hydrolat z róży białej 
Ekologiczny hydrolat oczarowy 
Glinka brazylijska, złota 

sobota, 18 lutego 2017

Biochemia Urody, olejek myjący do twarzy

Biochemia Urody to sklep oferujący półprodukty kosmetyczne dzięki którym można samemu w domu stworzyć sobie kosmetyk naturalny. Gdy popularne stały się olejki myjące zaczęłam przyglądać się różnym markom. O wybraniu BU zadecydowało kilka pozytywnych opinii a także bardzo przystępna cena. Nie wszystko z tym olejkiem jest takie proste jakie mogłoby się wydawać. Zawiera bowiem PEG-7 a ja przecież stosuję produkty naturalne... Dlaczego więc stosowałam ten olejek?


Zestaw składa się z dwóch pojemników, pierwszy z nich widzicie na zdjęciu powyżej - znajduje się w nim olej słonecznikowy z witaminą E, drugi, dużo mniejszy pojemnik zawiera emulgator glyceryl cocoate czyli PEG-7. Emulgator należy wlać do oleju i przed każdym użyciem wstrząsnąć butelką. 

Olejek jest hydrofilny co oznacza że łączy się z wodą, można więc pominąć mycie twarzy żelem i postawić na sam olejek, ja jednak używałam później żelu aby skóra była jeszcze dokładniej oczyszczona. Działanie ma bardzo delikatne, jednocześnie skuteczne. Nie pieni się, za to tworzy delikatną emulsję. Be obaw można go stosować także do demakijażu okolic oczu, należy wtedy pamiętać aby go bardzo dokładnie wypłukać - w przeciwnym razie będziemy widzieli jak przez mgłę ;) Już po kilkunastu dniach zauważyłam, że cera jest dużo lepiej oczyszczona a jej kondycja się poprawiła. Ostatnio zauważyłam, że moja cera jest trochę przesuszona jednak nie wiem czy jest to akurat wina tego olejku, będę testować dalej. Powiedziałabym że znalazłam cudo nad cudami! Nie podrażnia, świetnie działa no czego chcieć więcej? Wtedy jednak doczytałam że emulgator dołączony do olejku to PEG-7. I co teraz?

PEG-7 posiada naturalne pochodzenie. Otrzymywany jest z oleju kokosowego i gliceryny do których w laboratorium dołączany jest tlen. W produktach które spłukujemy (np właśnie w olejku myjącym) nie powinien powodować efektów ubocznych jednak unikałabym go np. w kremach. O ile do tej pory wszystko brzmi świetnie to jednak nie powinniśmy od razu rzucać się na PEG'i i uważać je za przyjaciół. Produkowane są one przy udziale toksycznych związków i to właśnie te ewentualne zanieczyszczania toksycznymi związkami mogą być kancerogenne. Nie każdy jeden PEG będzie jednak zanieczyszczony w ten sam sposób tak samo trzeba także pamiętać, że kosmetyk który zawiera w sobie PEG z pewnością był przebadany. 
Jeśli jednak cera źle na niego reaguje na produkt z dodatkiem PEG-7 to należy go bezzwłocznie odstawić!

120 ml olejku starczyło mi na ok 4 tygodnie używania (raz dziennie). Dostępny jest na stronie producenta w cenie 11,90 (lub 12,90 za wersję z pomarańczowym olejkiem eterycznym). Osobiście do tego konkretnego olejku powrócę, nie zrobił mi krzywdy a widziałam wyraźne pozytywne działanie. Być może jednak za jakiś czas sama stworzę taką mieszankę do mycia lub zakupię coś innego ;)

piątek, 10 lutego 2017

Ministerstwo Dobrego Mydła, półkula kąpielowa nagietek

Ministerstwo Dobrego Mydła to polska marka, a właściwie mała, rodzinna manufaktura założona przez dwie siostry. W ofercie znajdziemy ręcznie robione mydła w kostce, oleje, masła, peelingi i oczywiście moje ulubione półkule kąpielowe.


Pod wpływem ciepłej wody kula rozpuszcza się i musując uwalnia mleko oraz oleje. Po kąpieli skóra staje się gładka i odżywiona, wystarczy spłukać ciało ciepłą wodą i delikatnie osuszyć ręcznikiem, dodatkowe nakładanie balsamu jest całkowicie zbędne. -Ministerstwo Dobrego Mydła

Wpisując opis ze strony marki tak naprawdę mam całą recenzję z głowy ;) W 100% zgadzam się z opisem, skóra jest i gładka i odżywiona.
Niestety nie posiadam wanny więc kule kąpielowe używam jedynie do relaksujących kąpieli stóp i wtedy starcza mi ona na 3 użycia. Chciałabym podkreślić słowo relaksujący bowiem kąpiel z użyciem kul tej marki niesamowicie mnie odpręża i poprawia nastrój! Nie wypróbowałam kul kąpielowych zbyt wielu marek jednak wcale nie mam ochoty innych poznawać, te są moimi ulubionymi. 

Skład: Soda Oczyszczona, Kwasek Cytrynowy, Masło Shea, Olej ze Słodkich Migdałów, Olej z Pestek Winogron, Olej Ryżowy, Pełne Mleko, Nagietek lekarski, Olejek Eteryczny ze Słodkiej Pomarańczy

50 g półkuli która starcza na 3 kąpiele stóp lub zapewne jedną kąpiel całego ciała zakupić można za jedyne 5,50 zł na stronie producenta.
Czujecie się skuszone? ;) 

Inne produkty Ministerstwa Dobrego Mydła opisane na blogu:
Półkula kąpielowa mleko, miód, owies. 

czwartek, 2 lutego 2017

Deep Steep, mydło do rąk figa i morela

Deep Steep to amerykańska marka kosmetyków naturalnych. Firma została założona w 1983 r w Południowej Carolinie. Zakupić te kosmetyki to całkiem niezłe wyzwanie, nie znalazłam sklepu który miałby je w swojej stałej ofercie natomiast co jakiś czas marka pojawia się w TkMaxxie ( za 500 ml zapłaciłam 19 zł), można również zamówić je na iHerb :)


Mydło zapakowane jest w przezroczyste opakowanie z pompką oraz bardzo ładną etykietą. Przyznam szczerze że to właśnie ta etykieta przemówiła do mnie jako pierwsza ;)
Mydło ma dosyć gęstą konsystencję i dobrze się pieni. Myje nie wysuszając przy tym skóry co jest dla mnie bardzo ważnym czynnikiem. Urzekł mnie zapach tego produktu, jest delikatny ale wyczuwalny. Owocowy (morelowy) a zarazem rześki.


Skład: sok z liści aloesu, środek myjący pozyskiwany z kokosa, substancja powierzchniowo-czynna (poprawia jakość piany), olej arganowy, oliwa z oliwek, ekstrakt z figi, ekstrakt z moreli, łagodna substancja powierzchniowo czynna, gliceryna, chlorek sodu, aromat, kwas kaprylowy, sorbinian potasu (konserwant), kwas cytrynowy

Myje, nie wysusza i do tego ma piękny zapach. Ja zostałam kupiona!


Cammy.

czwartek, 26 stycznia 2017

Honey Therapy, masło do ust z woskiem pszczelim

Marka Honey Therapy nie należy do najbardziej popularnych, ja dowiedziałam się dzięki jednej z edycji Naturalnie z pudełka. Do produkcji swoich kosmetyków, firma używa surowców z certyfikatem Ecocert. Nie lubię maseł do ust w słoiczku i gdyby nie to, że znalazłam je w Naturalnie z pudełka nie zdecydowałabym się na jego posiadanie.


Masło do ust z woskiem pszczelim zamknięte jest w małym pojemniczku z zakrętką co uważam za bardzo niepraktyczne - aby nałożyć je na usta muszę zamoczyć w nim palec więc nie mogę stosować go poza domem, swoje zastosowanie znajduje jedynie w mojej łazience. Masło ma wyraźny zapach waniliowy co nie każdemu może odpowiadać ale dostępne są jeszcze inne wersje zapachowe. Jego działanie okazało się cudowne - potężna dawka nawilżenia i odżywienia na długi czas. Produkt należy zużyć do 6 ms od otwarcia czego mi nie udało się dokonać, jest bardzo wydajne.

Skład: Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Alba, Prunus Amygdalus Dulcic, Simmondsia Chinensis, Parfum, Hexyl Cinnamal


Za 15 g masła zapłacić należy 15 zł, dostępne jest na stronie producenta.

Cammy.

sobota, 21 stycznia 2017

Etja, olej (macerat) z nasion marchwi

Oleje są bardzo uniwersalnym i przydatnym produktem kosmetycznym. Mnogość zastosowania sprawia że coraz chętniej po nie sięgam. 

Kilka słów o maceracie z nasion marchwi.
Aplikowany na skórę nie pozostawia tłustej warstwy (idealnie więc sprawdzi się także w pielęgnacji twarzy), chroni skórę przed działaniem wolnych rodników, pomaga w procesie regeneracji. Chroni przed promieniowaniem słonecznym, wspomaga także gojenie poparzeń słonecznych. Olej z nasion marchwi posiada właściwości przeciwzapalne.




W jaki sposób można wykorzystać olej?
Po pierwsze: pielęgnacja włosów. Olej nadaje się oczywiście do olejowania włosów, można wetrzeć olej we włosy i zostawić na min 30 min lub nawet na całą noc po czym zwyczajnie umyć włosy. Olejami można również zastąpić silikonowe serum na końcówki. Kolejnym zastosowaniem będzie dodanie kilku kropli oleju do maski lub odżywki co wzmocni jej działanie.
Jak w tej roli sprawdził się macerat z marchwi?
Moje włosy pokochały go do całonocnego olejowania! Są po nim wygładzone i lśniące. Świetnie również sprawdził się na wakacjach jako zabezpieczenie przed wysuszającym działaniem promieni słonecznych.


Po drugie: pielęgnacja ciała. Zamiast masła czy też balsamu warto czasem sięgnąć po olej. Przydatny jest również do masażu ciała albo jako dodatek do kąpieli (do wanny albo do kąpieli samych dłoni lub stóp). Oleje są także świetną bazą do stworzenia własnego peelingu (wystarczy połączyć go z cukrem). 
Jak w tej roli sprawdził się macerat z marchwi?
Jeśli nałożymy go na ciało zbyt wiele, efekt pomarańczowej 'opalenizny' murowany ;) Olej posiada suchą konsystencję co sprawia że wchłania się bardzo szybko, stosowałam go również na wakacjach zamiast kremu z filtrem gdy wiedziałam że nie będę przebywała na słońcu zbyt wiele czasu, lub jako ochrona przeciwsłoneczna w godzinach w których słońce już aż tak bardzo nie opala - zapewnił mi stabilną ochronę i nie doznałam poparzeń słonecznych.




Po trzecie: pielęgnacja twarzy. Oleje świetnie nadają się do demakijażu i oczyszczania cery. Są też idealnym dodatkiem do maseczek a nawet kremów. Niektóre oleje pomogą nam przy problemach skórnych.
Jak w tej roli sprawdził się macerat z marchwi?
Użyłam go zaledwie kilka razy zamiast kremu do twarzy, wchłonął się szybko i nie pozostawił lepkiej warstwy.

Podsumowując: olej z nasion marchwi to przyjaciel moich włosów, świetnie sprawdził się także jako lekka ochrona przeciwsłoneczna.

50ml maceratu z nasion marchwi marki Etja kosztuje ok 17 zł.

Cammy.

środa, 18 stycznia 2017

Fresh&Natural, tropikalny peeling do ciała

Fresh&Natural jest polską marką kosmetyków naturalnych. Marce bliska jest wiara w człowieka jako część biosfery z którą powinien żyć w symbiozie. Z tego też powodu do filozofii marki należy 100% naturalnych i bezpiecznych składników, brak testowania na zwierzętach, handmade (kosmetyki wytwarzane ręcznie), fair rate czyli poszanowanie dla pracowników firmy, ekologiczna wysyłka oraz produkty odpowiednie także dla wegan.


Peeling owocowy zawiera drobne kryształki soli, które w łagodny sposób masują oraz złuszczają martwy naskórek. Peeling wygładza, oczyszcza i przywraca skórze jędrność i świeżość. Ma wyraźny, intrygujący zapach tropikalnych owoców.


Peeling zamknięty jest w plastikowym słoiczku które moim zdaniem jest idealnym opakowaniem dla tego typu produktów. Dodatkowo zabezpieczone jest sreberkiem dzięki któremu wiemy, że przed nami nikt nie maczał w nim swoich paluszków. Solny peeling idealnie nadaje się dla  cery normalnej jednak może być zbyt mocny dla cer wrażliwych. Dzięki zawartości kilku olejów, po zastosowaniu tego peelingu dodatkowe nawilżanie cery jest już zbędne. Być może jest to oczywiste, że nie należy stosować go po depilacji jednak ja nie wiedzieć czemu pokusiłam się na tą czynność i bardzo jej nie polecam - spowodowała ona nieprzyjemne podrażnienie. Peeling rozwarstwia się więc przed użyciem radziłabym go wymieszać lub potrząsnąć opakowaniem. Atutem produktu jest piękny i intensywny zapach owoców tropikalnych - mój nos najbardziej wyczuwa w nim ananasa. Zapach idealny na lato!

Za 250 g zapłacić musimy 29,90 zł, dostępna jest też wersja 500 i 1000 g  za odpowiednio 59,90 i 99,90 zł.