środa, 26 lipca 2017

Madara maseczka do twarzy DETOX

Łotewską marką Madara byłam zaciekawiona od dłuższego czasu. W ofercie znajdują się produkty do kompleksowej pielęgnacji twarzy, znajdzie się również coś do ciała i włosów. Pierwsze spotkanie z Madarą rozpoczęłam od kultowej błotnej maseczki detox.


Zdecydowałam się na małe opakowanie maseczki 12.5 ml które wystarczyło mi na 3 i pół zastosowań. Pierwsze zetknięcie z produktem to pozostawienie maseczki na 7 minut które spowodowało ogromne zaczerwienienie (utrzymywało się przez około 2,5 godziny po czym przez kilka kolejnych było już znacznie mniejsze), pieczenie i ściągnięcie całej twarzy. Miałam wrażenie jakbym zdarła sobie całą skórę. Poczułam wtedy wielkie rozczarowanie, na szczęście jednak nie zraziłam się i stosowałam ją dalej. Drugie podejście - pozostawienie maseczki również na 7 minut jednak co jakiś czas oklepywałam twarz wodą aby nie pozwolić masce zastygnąć - było już trochę bardziej obiecujące. Ponownie pojawiło się zaczerwienienie jednak było ono mniejsze i utrzymywało się na twarzy przez ok 30 minut. Tym razem zauważyłam przyspieszenie gojenia wyprysków i efekt ładnego oczyszczenia. Podobny efekt utrzymywał się przy kolejnym zastosowaniu, zauważyłam też że zaczerwienienie było jeszcze mniejsze.


Po zastosowaniu tej maski cera jest wyraźnie oczyszczona, wypryski goją się szybciej. Efekt jest zdecydowanie zauważalny, cera wygląda lepiej. W porównaniu do stosowania na twarz własnoręcznie zrobionej maski z glinki a gotowym produktem Madary widać różnicę z przewagą dla Madary. Mimo tego czegoś mi brakuje, takiej wisienki na torcie. Myślę, że skuszę się na kolejne opakowanie w nadziei że między nami zaiskrzy. Polecam ją każdej osobie posiadającej cerę zanieczyszczoną, tłustą, z wypryskami.


Co mamy w składzie?
Błoto, glinkę, lawendową wodę, illit, alkohol, minerał ilasty, kwas mlekowy, sorbitan caprylate (zagęstnik, stabilizator emulsji, wspiera również działanie konserwantów), ekstrakt z alg, ekstrakt z liści rukwi wodnej, oliwa z oliwek, guma ksantanowa (zagęstnik), zapach, ...


Za 12,5 ml produktu zapłacić trzeba około 29 zł co na pierwszy rzut oka wydaje się ceną dosyć sporą. Maska jednak wystarcza na 3 razy więc 1 kuracja to 10 zł - brzmi to trochę lepiej ;)

środa, 19 lipca 2017

Miodowa Mydlarnia, odmładzający peeling ryżowy z woskiem pszczelim

Dzięki ostatniej edycji targów Ekocuda dowiedziałam się o istnieniu marki Miodowa Mydlarnia. Stoisko obsługiwały dwie bardzo sympatyczne osoby i po obejrzeniu i wypróbowaniu wielu produktów skusiłam się na zakup odmładzającego peelingu ryżowego.


Peeling zrobiony jest na bazie cukru oraz drobinek ryżu. Drobinki te nie rozpuszczają się w wodzie co oznacza że możemy wykonywać peeling (masaż) ciała dłużej. Jego działanie jest trochę bardziej intensywne od zwykłych peelingów cukrowych, chociaż trzeba mieć na uwadze to, że sami możemy tą intensywność stopniować (wykonując peeling odpowiednio dłużej lub krócej i z większą bądź mniejszą intensywnością masażu). Peeling ten zawiera fioletową glinkę która wpływa nie tylko na przepiękny kolor ale także absorbuje tłuszcz i zanieczyszczenia. Wosk oraz oleje zapewniają naszej cerze natłuszczenie dzięki czemu nakładanie balsamu po kąpieli jest już etapem zbędnym. Nie można przejść obojętnie obok zapachu tego cuda. Jest słodki i ciepły, dosyć intensywny. Bardzo przypadł mi do gustu jednak na dłuższą metę zapach może okazać się nieco męczący. Warto podkreślić opakowanie które jest szklane, co uważam za duży plus.


Składniki: cukier, ryż, olej z otrąb ryżu, olej z pestek winogron, olej sezamowy, olejek zapachowy, wosk pszczeli, witamina E, glinka fioletowa, konserwant

200 g produktu kosztuje 39 zł, do kupienia na stronie producenta.

Inne peelingi do ciała opisane na blogu:
Organique, cukrowy peeling do ciała Bloom Essence
Fresh&Natural, tropikalny (solny) peeling do ciała
Biolove, różany peeling do ciała

Wpis o peelingach:
Cukrowy czy solny? Kilka słów o peelingach do ciała.

piątek, 14 lipca 2017

Organic Surge, delikatny żel do mycia twarzy

Organic Surge jest brytyjską marką kosmetyków naturalnych dostępną w kilku sklepach internetowych oraz bardzo często w TkMaxxie. Tam też upolowałam refreshing face wash i było warto.


Od producenta: Delikatny żel do codziennego mycia twarzy o zapachu lawendy. Łagodnie zmywa codzienne zanieczyszczenia i usuwa makijaż z twarzy oraz skóry wokół oczu, nie wysuszając jej. Zawiera organiczną roślinną glicerynę, nawilżający i łagodzący podrażnienia aloes oraz olejek eteryczny z róży geranium. 100% naturalna piana i olejki eteryczne wspomagają odświeżenie i przywrócenie skórze jej naturalnej równowagi. Przeznaczony dla każdego typu cery, a szczególnie do cery normalnej i suchej.

Po pierwsze: żel ma konsystencję żelu.  Wiem że to co właśnie napisałam brzmi dosyć zabawnie jednak większość żeli do mycia twarzy, żeli pod prysznic itd. ma konsystencję płynu a żelem są tylko z nazwy. Ten żel jest jednak prawdziwym żelem ;) Do umycia twarzy wystarczy 1-2 pompki co sprawia że jest to produkt bardzo wydajny, wystarczy mi na ok 4 miesiące używania dwa razy dziennie. W 100% zgadzam się z tym co napisał producent- jest to bardzo delikatny produkt,  nadaje się do codziennego oczyszczania twarzy. Jest świetnym produktem bazowym dla każdego typu cery - ja mam cerę z niedoskonałościami i go pokochałam. Nie wysusza, nie podrażnia ale dobrze oczyszcza. Bardzo dobrze współpracuje z gąbeczką Konjac (wystarczy jedna pompka).

Tak jak wyżej wspomniałam jest dobry produkt bazowy, przykładowo osoby z cerą tłustą mogą stosować go zamiennie z jakimś mocniejszym produktem (np. rumiankowy żel Sylveco), dobrze sprawdza się również przy wieloetapowym oczyszczaniu twarzy (przed żelem oczyszczamy twarz produktem olejowym), dobrze współpracuje z gąbeczką Konjac.



Cena: 200 ml za 49,99 zł w sklepach internetowych, pojawia się też w TkMaxx'ie za 19,99 zł.

Inne produkty do oczyszczania twarzy opisane na blogu:
Saisona, łagodne mleczko zmywające
Biochemia Urody, olejek myjący do twarzy