piątek, 9 września 2016

Mokosh, hydrolat różany

Mokosh Cosmetics produkuje kosmetyki naturalne które nie należą do najtańszych. Hydrolat różany kosztuje 44,90 zł, śmiało mogę powiedzieć że cena jest dosyć wygórowana. Produkt ten, trafił do mnie poprzez pudełko subskrybcyjne Naturalnie z pudełka, i sama bym go za taką cenę raczej nie kupiła.


Czym jest hydrolat? Hydrolat powstaje poprzez destylację roślin z parą wodną, można określić go jak produkt uboczny procesu uzyskiwania olejków eterycznych. PH hydrolatów jest zbliżone do PH naszej skóry co sprawia że świetnie nadają się w roli toniku. Hydrolat to nie tylko tonik, można go stosować jako baza lub dodatek do kremów, balsamów, maseczek, sprayów do włosów itp.


Wg. strony Mokosh hydrolat różany na bazie krystalicznej wody źródlanej łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia skóry, wzmacnia ściany naczynek krwionośnych. Jest wykorzystywany w zabiegach typu anti-aging; wygładza, napina i regeneruje skórę, a także chroni ją przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i czynników zewnętrznych. Hydrolat charakteryzuje się subtelnym zapachem płatków róży.


Hydrolat jest produktem naturalnym, ja jako fanka takich kosmetyków z radością przystąpiłam do testów. Do tej pory miałam okazję stosować już dwa hydrolaty, w tym hydrolat z róży białej, więc byłam bardzo pozytywnie nastawiona do hydrolatu Mokosh. 


Wg, producenta zapach miał być subtelny, no cóż subtelne to na 100% nie jest. Woń jest bardzo przytłaczająca i intensywna ale kto by się zraził zapachem? Są przecież inne produkty które pachną gorzej.  

Produkt zamknięty jest w opakowaniu z atomizerem, więc rozpoczęłam od stosowania go jako tonik Nie dał żadnych efektów. Produkt za 45 zł nie dał efektów. Powiedzieć, że byłam rozczarowana to mało. Ale to nic, stwierdziłam że wypróbuję go jako dodatek do maseczki.
Pierwsze podejście to połączenie go z glinką złotą która działa na moją cerę świetnie. I to była masakra. Cała twarz była w odcieniu ciemnego różu. Do tego szczypała i była dosyć ciepła. Naiwnie stwierdziłam że może połączenie z tą glinką nie zadziałało więc postanowiłam wypróbować hydrolat jako maseczkę tonikową (materiałowa płachta nasączona hydrolatem, pozostawiona na twarzy przez ok 10 min chociaż w tym wypadku nie wytrzymałam nawet 5). Powtórzył się horror, twarz ciepłą i mocno różowa. I na tym zakończyłam moją przygodę z hydrolatem różanym Mokosh.



Cammy.

12 komentarzy:

  1. Ojej, szkoda :( Miałam wodę różaną i wielkiego hitu nie było. Nie wydałabym tyle na hydrolat...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj...tyle kasy a niedobry :(
    Miałam hydrolat różany połowę tańszy i był ok,choć wolę oczarowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle kasy w błoto i się nie sprawdził.Aj:(. Ja też mam na oku hydrolat różany, ale nie tej firmy akurat.

    OdpowiedzUsuń
  4. o joj, przykre doświadczenia, najgorsze ze produkt nie tani... same minusy

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow cena dość wygórowana jak na produkty tego typu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że okazał się takim bublem....
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hydrolaty potrafią nieźle uczulać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię hydrolat różany, ale kupuję te ze sklepów z półproduktami, są tańsze niż ten. Szkoda, ze twoja cera się z nim nie polubiła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, szkoda że okazał się tak fatalny :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja lubię hydrolant różany ale z innej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że tak kiepsko się spisał :(

    OdpowiedzUsuń